HISTORIA DOROTY

Witajcie,
Chciałabym przesłać Wam odrobinę swojej twórczości.
W poniższym wierszu myślę, że zawarłam wspólny mianownik dla wszystkich rodzajów zapaleń naczyń.
Bo najtrudniejszy dla nas wszystkich jest chyba właśnie sam moment diagnozy. U mnie miała nazwę Takayasu. Jest to bardzo rzadka i poważna choroba.
Rozcząstkowała praktycznie wszystkie dziedziny mojego życia, nie tylko zdrowie… Wtedy na jaw wyszło jakimi ludźmi się otaczam – począwszy od pracodawcy, który pozbył się mnie z dnia na dzień (stałam się niczym innym jak kula u jego nogi), poprzez bliskich i znajomych (których przerosło moje chorowanie, a obietnice pomocy nigdy nie znalazły pokrycia), skończywszy na walce z systemem, zarówno z punktu ochrony zdrowia , jak i różnych innych spraw urzędowych…
Powoli, klocek po klocku odbudowuje swoje życie, choć w tej konstrukcji na zawsze w fundamentach ukryte będzie układowe zapalenie naczyń.
I jedno teraz wiem na pewno – warto zamknąć za sobą niektóre drzwi, nie wybiegać myślami w dal, tylko cieszyć się tym, co jest tu i teraz ;).

Tak… czujesz to…
Znikasz…
Sił coraz mniej,
Gaśniesz…
Z dnia na dzień.
Wtem, nadchodzi,
Fatum czy wybawienie…(?)
DIAGNOZA
– niby wiele nie zmieni,
A jednak wszystko zmienia!
W Twojej głowie wciąż dudni
Ten wyraz wyjątkowy.
Nie byłeś,
Nie jesteś,
I nigdy nie będziesz
Na ten moment gotowy!
A potem przyrzekniesz sobie,
Że zrobisz wszystko,
By Twoje ŻYCIE
Było…
Nie tylko życiem w chorobie!
Słońce nadal świeci,
świat pędzi nieubłaganie,
choć wszystko jest inaczej,
Od teraz nie jesteś sam,
Jesteś Ty
i… zapalenie naczyń.

Dorota (Takayasu)